Dziewczęta z Szanghaju
Bardzo lubię książki Lisy See. Jako Amerykanka chińskiego pochodzenia szuka ona korzeni swojej rodziny lecz historia jej przodków służy autorce jako kontekst do opisywania dawnych Chin ale również społeczności chińskiej w Stanach Zjednoczonych.
Po latach wróciłam do jej powieści „Dziewczęta z Szanghaju”, której akcja rozgrywa się między 1937 a 1957 rokiem. To niezwykła opowieść o dwóch siostrach, Pearl oraz May, wychowujących się w dość zamożnej rodzinie w kosmopolitycznym Szanghaju. Ich beztroskie życie zmienia się w jednej chwili, gdy ich ojciec, hazardzista, przegrywa cały majątek a im aranżuje małżeństwa z nieznanymi sobie mężczyznami. Do tego Japończycy atakują Chiny siejąc strach, terror i spustoszenie. Po ciągu tragicznych zdarzeń siostry w końcu trafiają do Złotej Góry (Stany Zjednoczone) a dokładnie do Los Angeles, gdzie w miarę upływu lat jakoś układają sobie życie i odnajdują tam swój dom.
Dziewczęta z Szanghaju” to niezwykle wciągająca, ciekawie napisana książka. Przedstawia ona różnorodny, barwny obraz przedwojennego Szanghaju- miasta kontrastów, tragiczne okoliczności ucieczki z Chin, długi pobyt na Angel Island i opisy zmagań z codziennością oraz z wrogością społeczności amerykańskiej.
Lisa See pokazuje zarówno tradycje i mentalność chińską jak i próby asymilacji i odnalezienia się w nowej, zachodniej kulturze. Książka ta to opowieść o konkretnej chińskiej rodzinie choć takich rodzin i historii było wiele (np. ciekawa koncepcja papierowych synów i papierowych żon) , stąd to historia dość uniwersalna dla Chińczyków uciekających ze swojej ojczyzny.
Wzruszenia, niedowierzanie, zaskakujące odkrycia. Warto po nią sięgnąć. Na półce czeka na mnie jeszcze kontynuacja tej książki. Recenzja pewnie wkrótce