Gra anioła

„Gra anioła” Carlosa Ruiza Zafona to drugi tom jego opowieści o przeklętym mieście Barcelonie, choć chronologicznie wydarzenia opisane na jej stronach wyprzedzają „Cień wiatru”.

Początkujący dziennikarz, David Martin, wspierany przez swoich przełożonych i przyjaciół zarazem, Pedra Vidala oraz Don Basilia, zaczyna publikować swoje mrożące krew w żyłach opowiesci o tajemnicach i mrokach Barcelony. Te historie przypadają do gustu nie tylko czytelnikom gazety ale również tajemniczemu francuskiemu wydawcy Andreasowi Corelli’emu. Po serii dramatycznych wydarzeń, które prowadzą Davida na skraj nędzy i załamania, podejmuje on dziwną współpracę z Corellim, która pociągnie za sobą szereg tragicznych i niewytłumaczalnych zdarzeń.

2/3 książki to majstersztyk. Nie sposób się od powieści oderwać. Mroczna, przerażająca osoba wydawcy, napięcie budowane przez Zafona poprzez wprowadzanie coraz to nowych sytuacji i postaci, wątek miłosny z Cristiną ale i niezwykła przyjaźń z Izabelą oraz panem Sempere zachwycają. To połączenie powieści gotyckiej, horroru ale przede wszystkim powieści metafizycznej i psychologicznej, sięgającej dużo głębiej niż opisywane zdarzenia. Czytając „Grę Anioła” miałam przed oczami „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa, momentami „Czarodziejską Górę” Manna czy opowieści o Panu Twardowskim.

Ostatnia część książki mocno mnie rozczarowała. Wielość postaci, zagmatwane wątki kryminalne, wszechobecne ofiary. I brak logiki, konsekwencji i jasności wywodów. Tak jakby autorowi zabrakło pomysłu na poprowadzenie mega ciekawie zapowiadającej się relacji miedzy Corellim a Davidem, rzetelnego pociągnięcia wątku zaprzedania swojej duszy…Bo Corelli nie jest wcale tym za kogo się podaje.

To powieść o mrokach ludzkiej psychiki i duchowosci, o głębokich ranach, które popychają człowieka do nieodwracalnych decyzji, o pożądaniu władzy, pieniędzy, uznania. To książka łącząca racjonalność z obłędem, dobroć z parszywością, życie ze śmiercią, świat poznawalny zmysłami z tym nieprzeniknionym, niedostępnym ale przecież przez nas przeczuwanym.

Ciekawym zabiegiem było też umieszczenie na kartach „Gry anioła” postaci, które znamy z „Cienia wiatru”. Miło było spotkać je ponownie, choć dużo młodszych…

To z pewnością książka, która zmusza do przemyśleń, zostawia ślad i nie daje o sobie zapomnieć. Czytałam po raz drugi i pewnie nie ostatni 🙂

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *