Nagi przyszedłem
„Nagi przyszedłem” Davida Weissa to powieść przedstawiająca wielkiego francuskiego rzeźbiarza, Augusta Rodina. A przy okazji, a właściwie równolegle, arcyciekawy obraz paryskiego świata artystyczno-literackiego drugiej połowy XIX wieku.
Rodin, wywodzący się z ubogiej chłopskiej rodziny, niezrozumiany przez ojca, wyrzucany ze szkół z etykietką tępego i niewyuczalnego, musi stoczyć wiele bojów zanim trafi do szkoły, w której będzie mógł realizować swoją wielką pasję – rysunek. A potem, ponieważ nie stać go było na zakup farb, trafia do pracowni rzeźbiarskiej. I zostaje. Uczy się pod okiem swojego mentora i dozgonnego przyjaciela Lecoqa. Odtąd nie będzie liczyć się już nic. Tylko rzeźba.
Jako artysta Rodin był bezkompromisowy, uparty, zdecydowany realizować swoją wizję. Był tytanem pracy, wiecznie niezadowolonym z efektu końcowego, wielokroć niszczącym to co właśnie stworzył na rzecz lepszego, bliższego obrazu. Kochał naturę i był jej bezgranicznie wierny. W rzeżbie kochał swobodę i naturalność. Ale przede wszystkim prawdę. Nigdy nikomu nie schlebiał.
Jako człowiek potrafił był egoistycznym tyranem, podporządkowującym wszystkich swojej pracy, którą stawiał zawsze na pierwszym miejscu. Przez to i jego towarzyszka życia, Rose Beuret, i ich syn, August, ale i muza, kochanka i niezwykle utalentowana rzeźbiarka Camille Claudel, byli niesprawiedliwie i instrumentalnie przez niego traktowani. Ale potrafił być i człowiekiem lojalnym, szczerym i hojnym, zwłaszcza w stosunku do swych oddanych przyjaciół. A tych było kilku, z niektórymi znał się od młodości: Degasem, Monetem, Manetem, Legrosem, Fantinem… Razem toczyli boje z akademickim Salonem, by i ich sztuka, wymykająca się klasycznemu nurtowi, mogła być uznana.
Rodin zostawił po sobie wiele dzieł. Przeszedł wyboistą drogę od typowego biedaka-artysty do uznanego rzeźbiarza Francji, którego dzieła osiągały zawrotne sumy. Rzeźbił wielu wielkich tego świata, wielu odmawiał. W testamencie wszystkie swoje rzeźby i rysunki przekazał narodowi francuskiemu. Dziś możemy podziwiać je w Muzeum Rodina w Paryżu (byłam, zwiedzałam, niestety dawno temu…) ale też w muzeach na całym świecie. Najbardziej znane dzieła Rodina to Pocałunek, Wieczne Bożyszcze, Mieszczanie z Calais, Myśliciel, Victor Hugo, Honore Balzak czy Niżyński. Zachwycają naturalnością, swobodą, precyzją. Ale przede wszystkim ukazują wnętrze człowieka, nie tylko jego fizjonomię. A to potrafią zrobić tylko wielcy artyści.
Bardzo polecam